Witam.
Tegoroczne wakacje spędziłem z rodzinką w Czeskim raju. Oddając się swojej drugiej pasji-rowerom. Pokonując kolejne wzniesienia i hamując na szaleńczych zjazdach zwiedzaliśmy zamki i miasta skalne. Ja oczywiście co jakiś czas zadzierałem głowę w górę, bo akurat przelatywał samolot. Latało ich tam sporo. Od tych na wysokościach przelotowych, przebiega tam dość ruchliwa droga lotnicza, do awionetek. Zainteresowały nas te awionetki, okrążające zamek, czy jakieś ciekawe skałki. Zacząłem drążyć temat, że fajnie by było sobie polatać nad tak piękną okolicą. W informacji turystycznej znaleźliśmy folder reklamujący takie loty. Wszedłem na podany adres internetowy
Zaczęliśmy wybierać trasę i dzień lotu. Wybraliśmy lot za około 6 tyś koron Padło na niedzielę. Wybraliśmy się na wycieczkę tym razem samochodową, żeby zaliczyć następny zamek i przy okazji polatać. Pojechaliśmy na lotnisko. Na miejscu zdziwiła dziwna cisza. Samoloty stały w hangarze:
Poszliśmy więc do biura, a tam pan w stroju mechanika poinformował nas, że dzisiaj lotów nie ma. Trzeba było widzieć nasze zawiedzione miny.Te miny chyba dostrzegł, drugi człowiek, który podszedł do naszej grupki.Chwilę rozmawiali między sobą, po czym spytał się czy chcemy lecieć. Spojrzeliśmy po sobie i zaczęliśmy się naradzać. Ten pan nie wzbudzał w nas zaufania. Co byście powiedzieli jak by podszedł do was człowiek w T-shircie, z brzuszkiem i w sandałach i niepierwszej młodości. Cena była atrakcyjna bo tylko 2200 koron. Pan widząc nasze niezdecydowanie<br>zaczął wyjaśniać, że jest pilotem dyżurnym ,, pożarnym'' jak to określił. Po dyskusji zdecydowaliśmy się na lot, zachęceni przez pilota,że poleci po wybranej przez nas trasie. Zaczęły się przygotowania do lotu. Mieliśmy lecieć samolotem L-200 Morava.
Zapraszamy do zajęcia miejsc.
Proszę o zapięcie pasów.
A pasy były archaiczne, tylko biodrowe.
Drzwi od strony pasażera nie chciały się zamknąć. Mechanik musiał zdrowo nimi trzasnąć. Widząc takie ,,nowoczesne " przyrządy:
zastanawialiśmy się czy dobrze robimy zawierzając swojw życie temu pilotowi i jego maszynie
Reszta na szczęście wyglądała normalnie. Pilot zaczął wykonywać czynności przedstartowe.
I wreszcie ruszyliśmy
Oderwaliśmy się od matki ziemi
Po tych pierwszych emocjach lot już przebiegał spokojnie, jeśli za spokojne można uznać ostre przechyły na skrzydło, w celu dokładnego obejrzenia zamku lub skałek nad którymi przelatywaliśmy
Widoki były fantastyczne, pilot leciał według naszych życzeń i oglądaliśmy to co chcieliśmy.Zaczęliśmy zbliżać się dom lotniska. Lot trwał prawie pół godziny.
Po drodze mijaliśmy samolot też Morave:
Przed przyziemieniem:
Wylądowaliśmy szczęśliwie. Pan, który na początku nie wzbudzał zaufania okazał się dobrym pilotem.<br>Mieliśmy w zasadzie prywatny lot i lecieliśmy, gdzie chcieliśmy za 1/3 ceny jaką byśmy zapłacili w tej firmie.<br>No i lot byłby po sztywnej wybranej i opłaconej wcześniej trasie.